Zmiana światopoglądowa, która się wyraziła na polskich ulicach w drugiej połowie października 2020, dookreśliła się na zasadzie kontrastu ze zmianą kulturową, jaką przyniosły ze sobą rządy PiS. Często jest tak, że kiedy z czymś się bardzo nie zgadzamy, definiujemy naszą tożsamość poprzez opozycję. Nie inaczej jest w przypadku tożsamości społecznej. ‘Polityka historyczna’ PiS dowartościowała narcystyczne pretensje do narodowej wyjątkowości oraz autorytarne, przemocowe strategie wyłączania coraz to nowych grup społecznych z narodowej wspólnoty. Wraz z narcystyczną narracją na temat polskiej tożsamości narodowej PiS zaproponowało wyłączającą definicję tego, kim są Polacy. Ta definicja dookreślała się, wyłączając z dyskursu politycznego, z życia publicznego, a w końcu z praw człowieka kolejne grupy. Narcystyczna narracja o niedocenionej narodowej wielkości zaproponowała spójne i proste wyjaśnienie znacznej grupie Polaków dlaczego czują się tak kiepsko kiedy porównują się z innymi. Ludzie, którzy potrzebują zewnętrznego poparcia dla poczucia własnej wartości łatwiej podlegają wpływowi społecznemu. Ludzie, którzy opierają poczucie własnej wartości na przynależności do grupy społecznej, mogą je łatwo utracić, gdy hierarchie grupowe zmieniają się w skutek emancypacji dotychczas dyskryminowanych grup społecznych. Dlatego zmiana społeczna w kierunku większej równości społecznej wymaga zaproponowania takim osobom alternatywnej narracji pozwalającej im zachować twarz i przekonanie o własnej przyzwoitości.
Pod koniec października, na polskich ulicach pojawiła się nowa, alternatywna wobec PiSowskiej narracja na temat tego co to znaczy być Polką i Polakiem i dlaczego jest to powód do zadowolenia i dumy. Tą narrację zaproponowała grupa dotychczas w hierarchii społecznej niedowartościowana, czyli kobiety. Ta grupa przemawia w imieniu wielu innych wyłączonych grup i proponuje narracje włączającą, opartą na hasłach przemawiających do moralnych intuicji osób o poglądach liberalnych. Nie wyłącza jednak osób o poglądach konserwatywnych, ponieważ także ich intuicjom moralnym odpowiadają hasła strajku kobiet.
Badania prowadzone pod kierownictwem amerykańskiego psychologa politycznego Jonathana Haidta pokazują, że liberałowie i konserwatyści mają innego rodzaju intuicje moralne. Dla liberałów najważniejsze są intuicje sprawiedliwości i troski o słabszych, dla osób o poglądach konserwatywnych, intuicje związane z lojalnością wobec grupy i autorytetów grupowych, ale także konwencji społecznych. Główne hasło obecnych protestów, hasło obrony kobiet i dzieci (bo o ich przyszłość chodzi), jest parasolem pozwalającym połączyć te dwie moralności. Zmiana społeczna zapoczątkowana przez grupę słabszą może się dokonać, gdy tej grupie udaje się przekonać milczącą, a głosującą większość o tym, że ma moralną wyższość nad grupą silniejszą i sprawującą władzę. Organizatorki strajków kobiet pokazują moralną wyższość swoich haseł, motywacji i zachowań, a odpowiedzi PiSowskiej władzy na ich działania tylko podkreślają kontrast na korzyść kobiet.
To, co sprzyja organizatorkom strajków to bardzo ważne emocjonalne przeżycie, które połączyło uczestników i obserwatorów strajków i którego tak łatwo nie dadzą sobie oni odebrać. Nie chodzi tu tylkp o słuszny gniew. Uczestnicy i obserwatorzy protestów w relacjach na temat swoich przeżyć podkreślali głębokie poruszenie emocjonalne, łzy w oczach, wzruszenie ściskające za gardło, niemożność zaśnięcia ze wzruszenia. To są symptomy uczucia, które w psychologii określa się terminem kama muta (z sanskrytu wzruszenie przez nagłe poczucie przynależności). To uczucie głębokiego poruszenia przez poczucie głębokiego związku z czymś większym niż ja. Należy ono do tzw. emocji self-transcendentnych. To są uczucia które przeżywamy w obliczu dzieł sztuki czy piękna natury. Zachwyt, wzruszenie do łez, połączone z poczuciem wdzięczności. Kama muta, co ważne jest głębokim emocjonalnym poruszeniem poprzez poczucie wspólnoty i przynależności. Takie uczucie jest bardzo pozytywne i daje ludziom przeświadczenie, że są dobrzy, także w sensie moralnym, że są przyzwoitymi ludźmi. To jest uczucie, które lubimy mieć i chcemy żeby ono nas kształtowało. Ono na październikowych ulicach zostało powiązane z hasłami liberalnymi – sprawiedliwości społecznej i troski, obrony słąbszych. Prawdopodobnie do podobnych odczuć odwoływał się PiS podczas rytuałów smoleńskich wiążąc je jednak z hasłami ultrakonserwatywnymi, nacjonalno-narcystycznymi i bogoojczyźnianymi.
To, co stało się w Polsce na ulicach w październiku 2020 już się nie odstanie. Ludzie nie dadzą sobie odebrać ani tych uczuć, ani tych treści. Na ulicach właśnie w przyspieszonym tempie wychowało się liberalne, młode pokolenie. Obserwowaliśmy na tych ulicach przyłączanie się do protestów coraz większej liczby osób i uczenie się wielu rzeczy ad hoc. Charakterystyką ruchów masowych jest to, że ich tożsamość wykształca się i wyraża przez działanie. W tłumie uczenie się grupowych norm i wartości zachodzi bardzo szybko. Wspólny protest pozwala wspólne wartości i normy zachowania szybciej i lepiej wyrazić. To widać w niezwykle napiętej działalności Rady Konsultacyjnej przy Ogólnopolskim Strajku Kobiet, która zbiera i organizuje oddolne postulaty zmian społecznych i politycznych. Twórczość i zaangażowanie społeczne widoczne w twórczości artystycznej w trakcie protestów zostały uaktywnione na ulicach przez ten rodzaj przeżycia emocjonalnego, który protestom towarzyszy.
Oczywiście sama zmiana społeczna nie oznacza jeszcze zmiany politycznej, zmiany władzy. Byłoby naiwnością sądzić, że większa równowaga polityczna między mężczyznami i kobietami jest ławta. Przede wszystkim grupie, która ma władzę i uprzywilejowaną pozycję bardzo trudno zgodzić się na podzielenie się takimi zasobami. Badania psychologiczne potwierdzają, że władza korumpuje. Członkowie uprzywilejowanych grup społecznych uważają, że taka pozycja im się ‘po prostu należy’. Mężczyznom jest trudno, z powodów poznawczych i motywacyjnych, uświadomić sobie ogrom własnego przywileju. Świadczyły o tym reakcje wielu publicznych komentatorów październikowych wydarzeń. Świadczyły o kompletnym braku zrozumienia o co na ulicach chodzi i dlaczego pouczanie kobiet co do form protestu jest, mówiąc oględnie, nie na miejscu.
Analizy polskich socjolożek Agnieszki Graff i Elżbiety Korolczuk pokazują, że w ultraprawicowej narracji o polskiej tożsamości prawdziwy Polak to mężczyzna, katolik i etniczny Polak. Nasze niedawne badania pokazały, że ludzie mogą hołdować narcystycznym przekonaniom na temat każdej z tych grup: narodowej, religijnej oraz genderowej. Co więcej, te narcyzmy ze sobą korelują. Mamy zatem nagromadzenie trzech narcyzmów grupowych. Jeśli ktoś identyfikował się z tymi trzema grupami, nie było właściwie szansy, żeby nie miał seksistowskich poglądów. Potrzeba otwartości poznawczej i pokory wobec siebie, żeby zrozumieć, że z powodu samego faktu bycia mężczyzną w Polsce (tym gorzej im bardziej zidentyfikowanym ze swoją płcią) mogło się czegoś nie zauważać. Na przykład tego, że odmawia się nie tylko równości społecznej ale i podstawowych praw i fizycznego bezpieczeństwa całej grupie społecznej.
Sceny uliczne z dnia 18go listopada 2020 nie napawają optymizmem w kwestii porozumienia społecznego. Demonstracja siły aparatu państwowego poprzez wystawienie na ulice niezwykle licznej zamaskowanej i uzbrojonej policji jasno pokazują, jak autorytarny PiS zawalczył o odzyskanie poparcia swojego elektoratu, utraconego w trakcie protestów kobiet. Do konserwatywnego, autorytarnego elektoraty może przemówić jednostronne i przemocowe sprawowanie władzy. Ten elektorat ma teraz do wyboru tradycyjną społeczną konwencję obrony słabszych versus tradycyjną społeczną konwencję według której mężczyzna powinien pokazać kobiecie gdzie jej miejsce nawet z użyciem siły.
Gwoli wyjaśnienia w elektoracie PiSu są oczywiście także kobiety. Nie jest to odosobniony przypadek kiedy osoby z grupy słabszej popierają działania grupy silniejszej w procesie opresji. Motywacje tych osób są z punkty widzenia psychologii bardzo interesujące i zasługują na osobny opis. Nasze badania pokazują, że kobiety, które wierzą w polską narcystyczną narrację narodową, są jeszcze bardziej seksistowskie niż mężczyźni. Za to, kobiety, które identyfikują się jako Polki i jest to dla nich ważna część tożsamości, ale jednocześnie nie są na ten temat narcystyczne, odrzucają seksizm. Właśnie ta grupa kobiet kształtuje teraz polską tożsamość narodową. To są osoby, które przeżywają różnego rodzaju trudności w Polsce, włącznie z coraz poważniejszymi szykanami rządzących i hejterów. Ponoszą koszty na różnych poziomach, koszty psychologiczne według wszelkiego prawdopodobieństwa też. Mimo to działają na rzecz większej wspólnoty. Na rzecz kobiet, ale też wszystkich Polek i Polaków. To jest bohaterstwo. Należą im się wielkie dowody uznania i wdzięczność.
***
Ten blog jest oparty na wywiadzie Justyny Grochal z prof. Agnieszką Golec de Zavala opublikowanym w Wysokich Obcasach.
Po polsku na temat narcyzmu grupowego można przeczytać np. Almanachu Collegium Civitas.
Monitor polskiego narcyzmu grupowego można znaleźc tutaj: https://collectivenarcissism.com/cn-monitor